niedziela, 22 listopada 2020

 

Vex'd - Cloud Seed




Tego albumu miało nie być! Jest rok 2009, kończy się pewna era. Zanika podziemne, duszne granie dub'owych rytmów powykręcanych licznymi domieszkami brudnej elektroniki. Założyciele Vex'd - Jamie Teasdale i Roly Porter w tym czasie już się muzycznie rozeszli. Każdy poszedł w inną stronę, zarówno muzyczną jak i geograficzną. Skąd więc to wydawnictwo? 
Jak z każdym nowym gatunkiem muzycznym pojawiają się artyści, którzy tworzą bardzo indywidualne formy, nieskażone innymi wpływami. Czysta kartka, która zapisywana jest w jedyny charakterystyczny sposób. W roku 2004, gdy zaczynali, na scenie brytyjskiej zaczął ewoluować gatunek jakim jest dubstep. Nie był on jednak tym, z czym jest dzisiaj kojarzony. Silnie odwoływał się do swoich korzeni - dub'u, reggae, drum'n'bass'u. Artyści tacy jak Vex'd, Distance czy Kode9 pokazywali nowe oblicze dubstepu, jego ciemną stronę. Vex'd wydał swój debiutancki album "Degenerate" w 2005, potem już pojawiały się jedynie single. Ten jeden album wywarł na tyle mocny wpływ, że fani szukali informacji co się dalej dzieje z Vex'd? Wielu słuchaczy było głodnych ciężkich, dusznych dźwięków, nie tych mainstreamowych, tanecznych, lecz tych industrialnych. Wytwórnia skontaktowała się z duetem celem wydania materiału nagranego w latach 2006, 2007, który leżał nieukończony. Jamie i Roly byli już muzycznie na nowym etapie, nie potrafili wrócić mentalnie do tamtego stanu, by wskrzesić Vex'd. To nie byłoby naturalne z ich strony. Padła decyzja, żeby wydać materiał takim jaki jest. Album stał się więc swoistą odpowiedzią pytania - co się stało z Vex'd, co dalej tworzą?

Ta muzyka stała się na tyle charakterystyczna i ponadczasowa, że po dziś dzień wraca się do niej i nie czuć upływu czasu. Płyta zamyka też pewien okres w historii muzyki. A to, że nie wypłynął na szerokie wody, nie oznacza, że to koniec. Muzyka cyklicznie zatacza kręgi. W obecnych czasach izolacji [2020] jest jak najbardziej aktualna.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz